Brytyjski parlament uważany jest za jeden z najstarszych w Europie i jednocześnie najbardziej konserwatywny. Wynikające z tradycji i panujące do dziś w Izbie Lordów i Izbie Gmin zwyczaje z współczesnego punktu widzenia wydają się nie tylko nietypowe, ale wręcz zabawne. Oto pięć ciekawostek dotyczących brytyjskiego parlamentu!
- Zakaz umierania
W brytyjskim prawie nie brakuje dziwacznych przepisów, które obecnie uważane są za ciekawostki. Gdy kilka lat temu Brytyjskie Towarzystwo Prawnicze przeprowadziło ankietę w celu znalezienia najbardziej absurdalnych praw obowiązujących w tym kraju. Konkurencja była mocna obsadzona. W York, w obrębie murów miejskich dozwolone jest zabicie przechodnia, jednak pod warunkiem, że jest on Szkotem, a dodatkowo posiada przy sobie łuk i strzały. Z kolei na terenie Szkocji nie wolno wpuszczać do domu osób, które zapukają do drzwi w poszukiwaniu toalety. W Liverpoolu sprzedawczynie w sklepach z tropikalnymi rybkami cieszą się pewnym przywilejem. Mogą chodzić topless…
Dwie ciekawostki uwzględnione w ankiecie dotyczyły brytyjskiego parlamentu. Od XVII wieku do dziś obowiązuje zakaz wstępu do izby gmin… w zbroi. W całym rankingu zwyciężył jednak inny absurd prawny – w Pałacu Westminsterskim, czyli siedzibie brytyjskiego parlamentu obowiązuje całkowity zakaz… umierania. Nie wiadomo, jaka kara grozi śmiałkowi, który odważy się złamać obowiązujące prawo, ale z pewnością kara śmierci nie będzie mu straszna!
- Brak przycisków do głosowania
Mimo XXI wieku, brytyjski parlament pozostaje obojętny na innowacje znane przynajmniej od połowy poprzedniego stulecia. Deputowani nie uświadczą w nim przycisków do głosowania. To ostatnie można zresztą potraktować dosłownie. Parlamentarzyści wyrażają swoje poparcie poprzez okrzyk „aye” stanowiący archaiczną formę słowa „tak”. Brak poparcia wyraża się z kolei poprzez donośne „no”. Zwycięża opcja, która sprowokuje bardziej donośny okrzyk. W przypadku wątpliwości głosowanie przeprowadza się w innym systemie. Parlamentarzyści, zależnie od wyrażonego zdania ustawiają się w przeciwległych korytarzach, a wyjście z nich oznacza oddanie głosu.
- Ubijacze
W parlamencie brytyjskim niektórzy posłowie pełnią funkcję ubijaczy (ang. whips). Nie jest konieczny zaawansowany kurs angielskiego, aby domyślić się, że słowo nie ma wiele wspólnego z ubijaniem śmietany, a raczej z biczem. Brytyjskie partie polityczne działają na innych zasadach niż polskie. Są bardziej pluralistyczne, a wielu deputowanych nierzadko zaznacza swoje odrębne zdanie wobec linii rządu lub partii opozycyjnej. Zadaniem ubijaczy jest pilnowanie dyscypliny partyjnej w trakcie głosowania. W tym celu używają siły perswazji, choć w rzeczywistości w grę wchodzą także zakulisowe rozgrywki, gdzie stawką jest miejsce na liście w kolejnych wyborach czy możliwy awans. Skąd nietypowa nazwa? W dawnych czasach ówcześni ubijacze uciekali się do bardziej radykalnych metod, łącznie ze wspomnianym biczem…
- W Izbie Lordów większość deputowanych zasiada dożywotnio
Wyższa izba brytyjskiego parlamentu, odpowiednik polskiego Senatu, czyli Izba Lordów jest bardzo nietypowym ciałem. Nie pochodzi z demokratycznych wyborów, a dostać się tam można na kilka sposobów. Większość miejsc zajmują lordowie dożywotni. Część z nich jest powoływana przez królową na wniosek premiera lub partii opozycyjnych. Innych do Izby Lordów deleguje specjalna komisja w zamian za zasługi i wiedzę. Obok nich w ławach zasiadają także lordowie dziedziczni, czyli przedstawiciele arystokracji, która zachowała częściowo przywileje. Swoich przedstawicieli w Izbie Lordów mają ponadto biskupi. Kompetencje lordów są dość ograniczone, nawet w porównaniu do polskiego Senatu, jednak nie pełnią oni roli wyłącznie reprezentacyjnej. Taką sytuację można w skali Europy uznać za ewenement.
- Oficjalny gabinet cieni
W polskiej polityce pojawiały się tak zwane gabinety cieni, jednak były one raczej chwytem PR-owym. W Wielkiej Brytanii sytuacja jest odmienna. Opozycja powołuje oficjalnie swój rząd, który pobiera pensję, a jego przedstawiciele zajmują oficjalne stanowiska państwowe. Choć gabinet cieni nie dysponuję realną władzą, pełni funkcję kontrolną, bo jego zadaniem jest śledzenie poczynań poszczególnych ministrów. Przewodniczący gabinetu cieni, którym naturalnie jest lider opozycji, raz w tygodniu przepytuje natomiast premiera w Izbie Gmin.
Które z rozwiązań funkcjonujący w brytyjskim parlamencie mogłoby sprawdzić się w polskich realiach?